
Sezon wakacyjny w pełni, COVID chwilowo w lekkim odwrocie, a turystyka trochę powstaje z kolan. Coraz więcej ludzi wybiera się znowu do Maroka, niektórzy po raz pierwszy. W związku z tym zaprosiłam do współpracy moją Szwagierkę, która jest Panią Doktor i przygotowałam dla Was kilka podstawowych informacji dotyczących chorowania i leczenia się w Maroku.
Lecz się sam
Pierwsza odpowiedź, jaką uzyskałam na moje pytania dotyczące leczenia się w Maroku od S. (to od „szwagierka”) brzmiała „najlepiej przywieźć własne leki”. Jako, że Polska plasuje się w czołówce Europy jeśli chodzi o leczenie się na własną rękę, nie sądzę żeby dla kogokolwiek stanowiło to problem 🙂
Co do zasady nie ma problemu z wwożeniem leków do Maroka. Wszystko co nie zawiera substancji nielegalnych (jak np. konopie), można mieć – oczywiście na użytek własny. W teorii, jeśli wieziecie ze sobą leki wymagające recepty, lepiej tę receptę mieć ze sobą, ale o ile wiem, raczej nikt tego nie sprawdza. No chyba, że korzystacie z bardzo specyficznych leków zawierających opiaty czy inne substancje bliskie narkotykom, wtedy jednak lepiej się zabezpieczyć.
Tyle tytułem wstępu, teraz pomyślmy co – poza lekami, które bierzecie regularnie – warto wrzucić do wakacyjnej apteczki.
Faraon atakuje w Maroku
Jednym z najczęstszych pytań dotyczących potencjalnych problemów zdrowotnych w krajach Afryki Północnej (i nie tylko) jest słynna zemsta faraona, czyli po prostu reakcja przewodu pokarmowego na nieznane bakterie obecne m.in. w wodzie. Są ludzie, którzy nie wierzą w jej istnienie. Są też tacy, jak moja osobista Mama, na której faraon (albo jakiś inny monarcha) mści się nawet w innych krajach Europy.
Moja S. twierdzi, że najpopularniejszymi problemami zdrowotnymi dotykającymi turystów w Maroku są te związane z układem pokarmowym.
Jeśli wiecie, że was to nie dotyczy, spokojnie możecie pominąć ten akapit.
Ci z nas, którzy są podatni na podstępne knowania egipskiego władcy, mogą się spróbować zabezpieczyć. Już dwa tygodnie przed wyjazdem można zacząć brać probiotyk* – i kontynuować zażywanie go aż do końca wakacji. Na wyjazd warto spakować leki takie jak Nifuroksazyd* i Smecta*. Podczas pobytu dobrze jest unikać picia wody z kranu, napojów z lodem (kostki lodu = woda z kranu). Najostrożniejsi mogą też nie jeść świeżych warzyw i owoców – przynajmniej tych, których nie obiera się ze skórki. Warto też ostrożnie podchodzić do street foodów. Wiem, że wiele osób z nich korzysta i żyje. Wiem też, że inni korzystają i nadal żyją, tylko przez jakiś mniej komfortowo i w bliskiej relacji z toaletą 🙂
…wilk też
Pamiętacie powiedzonko Nie siadaj na zimnym bo dostaniesz wilka? Nie do końca wiadomo, czym jest ten wilk, ale jedną z interpretacji jest zapalenie pęcherza lub inne infekcje układu moczowego czyli UTI. Z tego co mówi S. – bardzo częste w Maroku. Toalety publiczne w tym kraju bywają różne. Jedne nie odbiegają standardem od znanych nam w Polsce dworców czy centr handlowych, inne… cóż, inne odbiegają. Możecie się na przykład spotkać z wiaderkiem zamiast spłuczki i… papieru toaletowego. Bo w krajach muzułmańskich popularne jest podmywanie się zamiast podcierania. Czasami wiaderka napełnia się z kraników zainstalowanych nad podłogą kabiny, a czasami z beczek… naturalnie zarówno beczki jak i wiaderka nie są bynajmniej jednorazowego użytku. Nikt ich też regularnie nie dezynfekuje. Ja z nich nie korzystam (chusteczki przy sobie to must), moja S także – ona w ogóle unika toalet publicznych w Maroku właśnie ze względu na stan ich higieny.
No więc ze złapaniem takiej infekcji trzeba się w Maroku liczyć, a – co ważne – jedyne leki, którymi najczęściej leczy się tę przypadłości i które znajdziecie w aptece to antybiotyki. Dlatego dobrze jest mieć ze sobą jeden z dostępnych w Polsce bez recepty preparatów takich jak Furaginum*.
Co już w Maroku?
No a co jeśli rozchorujecie się w Maroku i nie macie żadnych leków?
Na tę okoliczność przygotowałyśmy dla was nazwy kilku najbardziej podstawowych preparatów, które możecie kupić bez recepty w marokańskich aptekach*:
- Smecta+intetrix for diarrhea (na biegunkę)
- Spasfon for cramps (na skurcze)
- Omiz: omeprazole for stomach ache (na ból brzucha)
- Eucarbon for constipation (na zaparcia)
- Doliprane=paracetamol
- Mucol sirup for cough (syrop na kaszel)
- Quinolones – UTI (infekcje układu moczowego)/antybiotyk
Na dzień dzisiejszy w teorii antybiotyki są w Maroku dostępne bez recepty (chociaż nie w nieograniczonych ilościach), natomiast farmaceuta może odmówić ich sprzedania jeśli jej nie posiadacie – to jednak raczej dotyczy tych rzadziej stosowanych. Naturalnie z farmaceutą właśnie, zawsze możecie (i powinniście!) skonsultować swoje objawy i poprosić w o pomoc w dobraniu leku.
Swoją drogą wiecie co jeszcze jest dostępne w Maroku bez recepty? Pigułki dzień po – na przykład Norlevo albo Ellaone. Ciekawe, prawda?
A gdy apteka nie pomaga?
Jeśli leki dostępne w aptece nie pomagają, zawsze można wybrać się do lekarza. Najlepiej będzie skorzystać z wizyty w prywatnym gabinecie. Jak taki gabinet znaleźć? Są dwie opcje: możecie zapytać w recepcji hotelu/Riadu w którym się zatrzymaliście. W Maroku wszystko działa przy pomocy poczty pantoflowej i znajomości. Niezależnie od tego, czy szukacie lekarza, kobiety, która wykonuje hennę, sprzedawcy ceramiki, przewodnika po mieście, czy czego jeszcze, na pewno osoba, którą zapytacie albo będzie znała kogo trzeba, albo kogoś kto zna kogoś… wiecie o co chodzi.
Jeśli nie chcecie albo nie macie kogo zapytać, możecie poszukać na google maps. Mówię poważnie. To samo rozwiązanie rekomenduje zarówno S. jak i mój Kolega Małżonek. No więc ustawiacie na mapie swoją lokalizację i przeszukujecie okolice pod hasłem „doctor”. Gabinety prywatne rozpoznacie po tym, że mają w nazwie imię i nazwisko lekarza.

Do takiego prywatnego gabinetu zazwyczaj nie musicie się zapisywać, możecie wejść z ulicy, ale liczcie się z tym, że trzeba będzie poczekać w kolejce. Za wizytę (w mieście) zapłacicie ok 100-150 dirhamów, czyli jakieś 40-60zł.
Uwaga: Język angielski nie jest w tej chwili obowiązkowy na studiach medycznych w Maroku, więc nie ma gwarancji, że traficie na angielskojęzycznego lekarza.
A co potem?
Jeśli już dostaliście od lokalnego lekarza jakieś leki, zachowajcie receptę (w Maroku się jej nie oddaje farmaceucie), gdyż możecie zostać o nią zapytani podczas opuszczania kraju.
Mam nadzieję, że nasz poradnik okaże się użyteczny, ale że wcale Wam się nie przyda, bo wszyscy będziecie zdrowi. Na wypadek gdybyście jednak nie byli i mieli doświadczenia z leczeniem w Maroku, które uzupełnią to co tutaj napisałąm – koniecznie opiszcie je w komentarzach!