Ślub (ale nie nasz!!!)

W ostatni weekend byliśmy na ślubie znajomych. Ślub był polsko-niemiecki, para młoda poznała się na studiach we Włoszech, a że oboje pracują w międzynarodowym środowisku: towarzystwo było mocno mieszane. Ku mojej radości – podczas gdy miłościwie nam panujący przygotowywali się do wypowiedzi o pamięci, domaganiu się prawdy i zadośćuczynień – polsko-niemieccy (i inni) goście bawili się w najlepszej komitywie.
Dla Szalonego Naukowca dodatkowo był to pierwszy ślub kościelny. Czytałam ostatnio o niechrześcijańskich partnerach, którzy odmawiają wejścia do kościoła czy to w ramach zwiedzania, czy będąc zaproszonymi na ślub. Przyznam, że byłam w sporym szoku, że komuś takie rzeczy przychodzą do głowy. Serio, rozumiem inne wyznanie i w ogóle, ale przecież nie chodzi o zdradzanie swoich zasad albo swojego boga, tylko udział w uroczystości, która dla kogoś jest ważna.
Całe szczęście, że mój mąż nie ma takich pomysłów.
Tym bardziej, że pan ksiądz zafundował wszystkim – z panną młodą na czele – niezłą niespodziankę. Zanim zaczął kazanie, oświadczył, że skoro jest ona taką „obrotną panieneczką”, to na pewno nie będzie miała nic przeciwko z tłumaczeniu na żywo tegoż kazania na język niemiecki i angielski, aby nikt z gości nie uronił ani jednego, cennego słowa.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s